Dożynki. To nie był najmilszy temat poruszany w Dystrykcie
2. Czasem nawet jak chce się o nich zapomnieć to przypominają ci o nich zajęcia
w ośrodku treningowych. Kiedy budzę się dziś rano myślę sobie „To ten dzień”.
Jest bardzo wcześnie więc od razu idę do ośrodka szkoleniowego. Patrzę na stół
z nożami i biorę do rąk kilka. Noże były są i będą zawsze częścią mnie. Od nich
i dzięki mojej zwinności wzięła się moja ksywka Krewetka. Rzucam pierwszy.
Trafiam w głowę. Myślę „A co jak mnie
wylosują?”, Rzucam drugi. Trafiam w brzuch. „Nie mogą mnie wylosować”. Rzucam
trzeci i kiedy widzę ostrze wbijające się w tarczę z narysowanym człowiekiem w
koło podpisane serce czuję żar bijący z mojej piersi. Ale jest to nawet
przyjemnie uczucie. A wtedy w mojej głowie pojawia się myśl. „Niech mnie
wylosują”.
Kiedy wracam z ośrodka na moim łóżku leży błękitna sukienka.
Jest śliczna i urocza ale w ogóle do mnie nie pasująca. Po umyciu się zakładam
ją, a moja mama plecie mi długi dobierany warkocz. Kiedy kończy patrzę w
lustro. Widzę małą i uroczą czternastolatkę. Wzbiera we mnie odraza mam ochotę
zrzucić z siebie całe to ubranie. „Wyglądasz ślicznie” mówi mama. Powoli
odchodzę od lustra.
Kiedy dochodzimy na plac na którym odbywają się dożynki są tam już prawie wszyscy. Teraz to już tylko
rutyna. Stanie w kolejce. Pobieranie krwi z palca. Stanięcie wraz z grupą
innych czternastolatek. I wtedy na scenę wchodzi Amanda. Nasza „Igrzyskowa dama” jak ją czasem
nazywamy. Jest dziś ubrana w …. Dobra poddaję się. Nawet nie wiem jak to nazwać.
Może w biało złotą kupę materiału. Zaczyna swoją przemowę al. Ja jak zwykle jej
nie słucham. Kiedy rozpoczyna losowanie nagle przytomnieję. Kiedy wyciąga małą
białą karteczkę zaczyna walić mi serce. Otwiera ją i czyta. „Casey Avans”. To
nie ja. Uffff co za ulga. Nagle widzę tę dziewczynkę. Nie wygląda na
nastolatkę. Raczej na 7-8 lat. Patrzę dookoła ale nikt nawet nie zamierza się zgłosić.
Jestem przerażona obojętnością tych wszystkich ludzi. Lecz najbardziej
przeraża mnie widok mojej ręki w górze i słowa które wypowiadam prawie jednym
tchem. „Zgłaszam się na trybuta”